
Polska jest postrzegana jako kraj prawnych absurdów, ale nawet wielkim zdarzają się potknięcia. W USA odblokowanie komórki to dziś poważna sprawa.
Jednak istnieje szansa, że absurdalna sytuacja wkrótce ulegnie wyprostowaniu. Zajmie się nią Biały Dom. Przedstawiciele administracji Prezydenta Obamy zareagowali, ponieważ obywatelska inicjatywa w sprawie odblokowywania komórek zebrała niezbędną ilość głosów. Amerykanie domagają się ponownej legalizacji proceder, a p od samą petycją online podpisało się już ponad 114 tys. osób.

Wróćmy jednak do korzeni tego przedziwnego paradoksu. Jak to możliwe, że za odblokowanie własnego telefonu można w USA narazić się prawu?
Otóż 26 stycznia federalna agenda US Copyright Office zrezygnowała z traktowania całej sprawy jako prawnego precedensu. Odblokowanie telefonu to ingerencja w oprogramowanie, co zgodnie z ustawą Digital Millenium Copyright Act (DMCA) jest nielegalne. Oprogramowanie jest chronione prawem autorskim i w odróżnieniu od samego urządzenia, nie jest własnością użytkownika komórki. Zdjęcie simlocka dopuszczalne jest jedynie wtedy, gdy zgodzi się na to operator (a więc dostawca softu). Tymczasem amerykańskie telekomy w tej akurat kwestii niechętnie idą swoim abonentom na rękę.
Z naszej polskiej perspektywy cała ta afera wydaje się kosmiczną głupotą lub burzą w szklance wody. W końcu ściągnięcie simlocka z telefonu nad Wisłą nigdy nie było specjalnym problemem. Ostatnio mało kogo kwestia blokady trapi, ponieważ jedynie Orange nie zrezygnowało z simlocków na dobre.

Z tego też powodu trudno Polakowi wcielić się w skórę Amerykanina, który ściągając simlocka z własnego telefonu łamie prawo federalne. Zapewne jest to równie skomplikowane, jak próba wytłumaczenie komuś w Stanach idei dowodu osobistego, czy papierkowej drogi przez mękę przy zakładaniu własnej firmy w Polsce.
Cóż, dobrze wiedzieć że przynajmniej pod tym jednym względem mamy lepiej niż Amerykanie...
źródło: komputerswiat.pl
Ps: ktos ma jeszcze ochote tej wolnosci w amerykanskim stylu?
