Dzieci grały sobie grzecznie na podwórku w nogę. W pewnym momencie Wojtek kopnął piłkę za mocno i ta wybiła witrynę sklepową w pobliskim spożywczaku. Wojtek z kolegami, by uniknąć odpowiedzialności, szybko się zmyli. Właściciel sklepu, pan Jakub, usłyszał jednak ten huk w mieszkaniu i czym prędzej zbiegł na dół. Zobaczywszy szkodę spochmurniał, ponieważ natychmiast uświadomił sobie, że będzie musiał wykosztować się na nową witrynę.
W całej tej sytuacji zarobił szklarz. Gdyby nie Wojtek, transakcja ta w ogóle by się nie odbyła.
Czy oznacza to, że gospodarka w aspekcie lokalnego rynku i wymiana handlowa została pobudzona?
jak dla mnie tak, żeby odrobić straconą witryne pan Właściciel musi albo podnieść ceny albo je obniżyć i zachęcić do kupowania u siebie więcej osób
Jeśli podniesie ceny to klienci pójdą do konkurencji i przyniosą konkurencji więcej zysku
Jeśli je obniży, zrobi jakieś promocje to więcej klientów przyjdzie do niego, kupi więcej towarów i przyniesie większe zyski Poszkodowanemu Pomijam już kwestie że jeśli klientom spodoba się sklep to będą do niego przychodzić i namawiać znajomych do tego samego
Paweł, przyznaj się, z czego ci właśnie odrobiłem prace domową? D
[ Komentarz dodany przez: pawelooss: 9 czerwca 2011, o 23:08 ] Sprawa jest o wiele prostsza do wyjaśnienia.
No przecież tak na logikę, co prawda szklarz zamontował tą szybę ale ogólnie w miesiącu mógłby mieć mniej zleceń niż zwykle a nawet jeśli miał normę to ile by gospodarka zyskała za taką 1 szybkę? Raczej niewiele
jojo87, tak, ale ja nie rozpatruję, jakiej wielkości to ma wpływ, tylko zero-jedynkowo - czy w ogóle ma. Kwestia skali to sprawa drugorzędna, bo wystarczy stu takich Wojtków i efekt będzie już zauważalny.
pawelooss, świat jest zbyt skomplikowany aby rozpatrywać go w systemie zero-jedynkowym Nic nie jest tylko białe albo tylko czarne.
[ Komentarz dodany przez: pawelooss: 10 czerwca 2011, o 21:58 ] Ale możemy np. jednoznacznie stwierdzić, że kradzież jest zła, chociaż krzywda jednostki nie ma większego znaczenia dla całego społeczeństwa. Chodzi mi o pewne reguły, które ma obrazować przedstawiona sytuacja.
Odpowiedź może być tylko jedna: NIE! Czynniki niszczące (np. kataklizmy, działania wojenne) nie mogą pozytywnie wpływać na gospodarkę!
A to niby dlaczego?
Otóż wyjaśnienie jest bardzo proste. Gdyby witryna nie została nigdy wybita, pan Jakub posiadałby zarówno tę szybę, jak i kasę na nową. Zamiast przeznaczania pieniędzy na szklarza, mógłby np. kupić sobie nowe ubranie i wspomóc krawca. W przypadku niszczenia pewnych środków (czyli tu owej szyby), dobra te traci się bezpowrotnie, a więc gospodarka się COFA!
A teraz przeanalizujcie sobie tę prostą historyjkę w odniesieniu do różnych wiadomości, np. że klęska żywiołowa czy wojna pobudziły rozwój kraju i zlikwidowały bezrobocie, bo wszyscy pracują przy jego odbudowie.
Podobna rzecz ma się przy postulatach wielu partii politycznych typu: "zabrać bogatym i dać biednym", "pobudzić gospodarkę inwestycjami państwowymi", "stworzyć X miejsc pracy". Wprawdzie nie dochodzi tu do bezpośredniego niszczenia dóbr, ale występuje wysokie ich marnotrawstwo. Dlaczego? Dotując np. stocznię, ciśniemy pieniądze w czarną dziurę. Skoro nie potrafi się sama utrzymać, to oznacza, że nie ma na nią popytu, ergo jest niepotrzebna. Za to przez takie "kierowanie pieniędzmi" ludzie nie mogą tak naprawdę wybierać, co chcą kupować, bo część ich kasy została już zdefraudowana przez państwo.
Ale i tak nadal cieszą się, że mają od niego tyle za darmo, choć podatki suma summarum to około dwie trzecie zarobków.