
Korea Południowa to dość specyficzny kraj. Niedawno władze republiki ogłosiły, że zamierzają zrealizować program edukacyjny dla najmłodszych, który będzie miał za zadanie nauczyć ich dobrych nawyków w kontaktach z technologią. Teraz Korea Południowa zabrała się za wyplenienie złych nawyków wśród nastolatków.
W tym celu Ministerstwo ds. Równości Płci i Rodziny (sroga nazwa) zaplanowało sobie, że na smartphone’ach wszystkich koreańskich nastolatków zainstalowane zostanie oprogramowanie, które blokować będzie wszystkie przekleństwa i wyrażenia slangowe. Dodatkowo oprogramowanie to ma także zapobiegać przemocy na komunikatorach i w sieciach społecznościowych a operatorzy komórkowi mają wprowadzić środki techniczne, które będą blokowały koreańskim nastolatkom dostęp do wszelkich „szkodliwych informacji” zawierających pornografię.
Interesujący pomysł. Szkoda tylko, że jego autorzy nie zauważyli (lub nie chcieli zauważyć) że jeśli stworzą oprogramowanie, które będzie blokowało slang koreańskich nastolatków, nastolatkowie po prostu zmienią swój sposób wyrażania się. W rezultacie ministerstwo nie nadąży z aktualizowaniem listy niepoprawnych wyrażeń. Nie wspominając już o tym, że nie wyobrażam sobie w jaki sposób władze Korei Południowej zamierzają wyegzekwować to, by wszyscy nastolatkowie w tym kraju zainstalowali na swoich smartphone’ach jedyne słuszne oprogramowanie. Nastolatkowie mają tendencję do tego, by, w ramach sprawdzania tego co wolno a czego nie, ignorować nawet logiczne argumenty, a co dopiero stosować się do nakazów, które niejeden dorosły uznałby za bzdurne.
O ile wysiłki zmierzające do wyrobienia w dzieciach nawyku odpowiedzialnego korzystania z technologii są jak najbardziej słuszne, próby wprowadzenia technologii, która będzie zmuszała pewną grupę obywateli do działania w określony sposób, pachną już niebezpiecznie Orwellem. Warto zapamiętać, że coś takiego mogą wymyślić również władze demokratycznego kraju, oczywiście dla dobra ogółu obywateli.
źródło: giznet.pl