Nokia Hacking
http://nokiahacking.pl/

Dlaczego na drogach giną ludzie.
http://nokiahacking.pl/dlaczego-na-drogach-gina-ludzie-vt31025.htm?style=4
Page 1 of 1

Author:  Mati91 [ 4 Jan 2014, o 17:54 ]
Post subject:  Dlaczego na drogach giną ludzie.

Dlaczego na drogach giną ludzie. (@GazetaWyborcza)

Po pierwsze, media, policja i politycy kształtują całkowicie nieprawdziwy obraz tego, co się na polskich drogach dzieje. Gwoli ścisłości - wszyscy są zgodni i ja też, bo wiem to z codziennej praktyki, że na polskich drogach trwa nieustający horror. Tysiące ludzi ginie zabitych przez drogowych morderców. To się zgadza.

Natomiast protestuję przeciwko powtarzaniu i powielaniu mitów co do przyczyn tego stanu.

Co wynika z programów informacyjnych wszystkich kanałów telewizyjnych, szczególnie w długie weekendy, w dniu 1 listopada lub w wakacje?

Wszystkie media, policja i politycy kreują następujący obraz największego zagrożenia na polskich drogach.

Wg nich jest to młodzieniec lat 20-25, który będąc pod wpływem alkoholu lub amfetaminy, a najlepiej jednego i drugiego, pędzi przez środek miasta 200 km na godzinę stuningowaną beemką z ciemnymi szybami, nie zatrzymuje się do kontroli policyjnej i po staranowaniu kilkunastu samochodów zatrzymuje się na latarni.

W lecie pierwszeństwo obejmuje motocyklista, szybkość wzrasta do 250 km/godz., a niektóre serwisy bez żenady mówią nawet o 300 km/godz.

Diagnoza utrwalona od wielu lat i powtarzana jako oczywisty, niepodważalny dogmat jest jedna: główną przyczyną wypadków w Polsce są szybkość, brawura, alkohol. Czasem, z rzadka, gwoli już największego obiektywizmu, ktoś jeszcze wspomni o dziurawych drogach i kiepskim stanie technicznym pojazdów.

Adekwatnie do tak zidentyfikowanych zagrożeń podejmuje się akcje: w długi weekend tysiące policjantów czai się w krzakach z "suszarkami" i alkomatami, słupów na fotoradary (w większości pustych) oraz znaków ograniczenia prędkości jest już więcej niż reklam hurtowni.

I wszyscy niezmiennie demonstrują zdziwienie, szok, oburzenie: znów na drogach w weekend zginęło 80 osób!

To dlaczego zginęło? Na drogi wyległo tysiące policjantów, wszystkie stacje telewizyjne na okrągło pokazywały ich w akcji, kiedy ofiarnie wyskakują z lizakiem tuż przed pędzący samochód, a potem skruszony kierowca dmucha w balonik. Czemu mimo to ci wszyscy ludzie zginęli, a wielokrotnie więcej trafiło w ciężkim stanie do szpitala?

Z moich 20-letnich obserwacji, popartych zresztą prowadzonymi przeze mnie statystykami, wynika prosta odpowiedź: oni zginęli nie tam, gdzie stali policjanci, i zginęli nie z takich przyczyn, o jakich wszyscy opowiadają. I nie chodzi tu o tak banalny fakt, że policjanci stali na 70. kilometrze "gierkówki", a ktoś zginął na 75.

Chodzi o to, że w Polsce zdecydowana większość ludzi na drodze ginie w zupełnie innych okolicznościach, niż wynika to z obrazu kreowanego przez media, policję i polityków.

Z moich statystyk wynika: małolat w czarnej beemce z ciemnymi szybami pod wpływem amfetaminy lub alkoholu trafia do szpitala (lub trafiają jego ofiary) raz na dwa miesiące. Motocyklista, który kogoś zabił, trafia się raz na pół roku. Natomiast motocyklista, którego ktoś zabił lub próbował zabić, trafia do nas dwa razy w tygodniu.

A wiecie Państwo kto jest - też w moich statystykach - absolutnym numerem jeden jeśli chodzi o liczbę ofiar? Jest to pani lat 30-40, trzeźwa, w dobrym, służbowym samochodzie, przejeżdżająca pieszego na pasach. To się zdarza CODZIENNIE, i to kilka-kilkanaście razy dziennie.

W 24-godzinny ostry dyżur urazowy w zwykły dzień tygodnia z terenu Warszawy trafia do oddziału ratunkowego co najmniej 15 osób (cięższe przypadki, w tym niektóre skrajnie ciężkie) oraz 30 na ortopedię (lżejsze przypadki - złamania kończyn, bez urazu głowy i narządów wewnętrznych) - osób przejechanych podczas próby przekroczenia jezdni na przejściu dla pieszych. I jeszcze jedna do kilku osób, które trafiają już nie do nas, ale bezpośrednio do Zakładu Medycyny Sądowej - na sekcję zwłok.

Proponuję Państwu redaktorom "Gazety Wyborczej", zwykle bardzo rzetelnie przygotowującej materiały do publikacji: sprawdźcie ogólnopolskie statystyki we własnym zakresie. Ale krytycznie, nie na zasadzie, że patrol policji wpisał w rubryce przyczyna wypadku: szybkość, brawura itp. Po każdych wyborach publikujecie bardzo dokładne statystyki, kto, gdzie, na kogo głosował, w podziale na kategorie wiekowe, materialne, miejsce zamieszkania, wykształcenie itd. Opublikujcie, proszę, podobne statystyki w odniesieniu do wypadków komunikacyjnych.

Jeśli najwięcej ludzi zabija 20-letni młodzieniec, to zakażmy wydawania mu prawa jazdy przed 25. rokiem życia. Ale jeśli okaże się, że najwięcej ludzi zostaje zabitych przez kierowców w wieku 30-60 lat, trzeźwych, którzy nigdy w życiu nie przekroczyli 120 km/godz., prawo jazdy mają od co najmniej kilku lat (a tak właśnie jest!) - to mamy problem.

Bo żadna akcja policyjna ani kampania medialna w dotychczasowej formie nie powstrzyma tej najgroźniejszej grupy morderców drogowych. WPROST PRZECIWNIE - wszystkie te akcje tylko ich uspokajają: "Nie jestem młodym kierowcą, mam zwykły samochód 1,3 litra, 70 koni, nie grzeję "gierkówką" 180 km/godz., nie piłem, więc jadę zadowolony z siebie, prowadzę pewnie, bezpiecznie. Trzask! Lecące w powietrzu ciało uderzonego pieszego. Wtargnęła na jezdnię! Wszyscy widzieli, wtargnęła prosto pod koła, nie miałem szans!".

Myślicie Państwo, że ktoś, kto kogoś przed chwilą zabił, ma chwilę refleksji nad sobą? A może wręcz myślicie, że ktoś taki nie wygrzebie się z wyrzutów sumienia do końca życia? Zapewniam, nic z tego. Policja przywozi sprawców śmiertelnych wypadków do szpitala na pobranie krwi, więc z nimi muszę rozmawiać, choć napełniają mnie wstrętem. Zero refleksji! Zero wyrzutów sumienia! "To ta staruszka wtargnęła na pasy! Jakie czerwone, jeszcze było żółte!" Pani przywieziona przez policję zrobiła w oddziale ratunkowym awanturę mężczyźnie, którego pół godziny wcześniej przejechała wraz z prowadzoną przez niego za rączkę pięcioletnią córeczką na przejściu dla pieszych, a to oni mieli zielone światło: "Gdzie lazłeś, baranie! Ja miałam zieloną strzałkę, a więc pierwszeństwo!".

Głównymi przyczynami wypadków w Polsce nie są szybkość, brawura, alkohol, dziurawe drogi, kiepskie samochody. Głównymi przyczynami są: bezmyślność, skrajna głupota, kretynizm, debilstwo, idiotyzm i durnota kierujących samochodami osobowymi.

Las fotoradarów ani "suszarki" w krzaczorach tego nie poprawią. Jedyne, co może wpłynąć na zmniejszenie liczby ofiar na drogach, to zdeterminowana, konsekwentna, organiczna, prawdziwa edukacja od najmłodszych lat. I tu akcja "Gazety" odgrywa rolę nie do przecenienia. Jestem wam wdzięczny, że w pierwszym artykule opisaliście nie dresiarza w beemce czy motocyklistę na tylnym kole, ale panią w mercedesie, która zabiła pieszą na przejściu.

Author:  ZiomalMarcin [ 4 Jan 2014, o 18:07 ]
Post subject:  Re: Dlaczego na drogach giną ludzie.

Mati91 wrote:
Głównymi przyczynami są: bezmyślność, skrajna głupota, kretynizm, debilstwo, idiotyzm i durnota kierujących samochodami osobowymi.


Nazwijmy to jednym krótkim zdaniem - brak wyobraźni.

Author:  pawelooss [ 4 Jan 2014, o 18:26 ]
Post subject:  Re: Dlaczego na drogach giną ludzie.

Widziałem ten tekst. Niezły.

To na dokładkę może jeszcze: http://www.blog.gwiazdowski.pl/index.ph ... =0&id=1296 :E

Author:  davvid [ 4 Jan 2014, o 20:09 ]
Post subject:  Re: Dlaczego na drogach giną ludzie.

w sumie to nie trzeba robić badań przez 20 lat, tylko wystarczy zrobić parę km po naszych drogach, żeby dojść do tego samego wniosku.

Ale jakiś problem jako Polacy z samym sobą też mamy. Nie potrafimy jeździć przepisowo.

Author:  Mati91 [ 4 Jan 2014, o 20:41 ]
Post subject:  Re: Dlaczego na drogach giną ludzie.

Davvid masz rację, ja zrobiłem w 2012 roku 17 tys. km swoim samochodem i faktycznie i praktycznie nikt nie przestrzega przepisów drogowych.... czasem to dobrze, czasem nie :P no i 2x5 pkt wpadło i 200 i 300zł mandatów :P Ale po alko nigdy nie jechałem i nie zamierzam, a jak słyszę teksty to tylko jedno piwko, albo 2 kieliszki to mnie rozbraja.

Author:  wook [ 5 Jan 2014, o 03:55 ]
Post subject:  Re: Dlaczego na drogach giną ludzie.

Piesi powinni mieć instynkt samozachowawczy, co z tego że mam zielone jak nie mam puszki ochronnej zwanej karoserią? Główną przyczyną wypadków jest bezmyślność wszystkich użytkowników drogi. A to, że pieszy nie zna przepisów to inna sprawa.

Author:  davvid [ 5 Jan 2014, o 04:46 ]
Post subject:  Re: Dlaczego na drogach giną ludzie.

dlatego mający wejść w życie przepis dot. zatrzymywania się przed pasami dla pieszych, nawet jeśli pieszy jeszcze na nie nie wszedł jest bzdurny. Wiem, że na zachodzie to jest normalne i działa bardzo dobrze, tylko że tam jest inna mentalność ludzi. U nas będą wymuszenia z dwóch stron, a to będzie prowadziło do jeszcze większej liczby potrąceń i warzywek niż teraz. Polacy jeszcze nie są gotowi na kulturę i szacunek na drogach, na których jesteśmy gimbusami europy.

Author:  ZiomalMarcin [ 6 Jan 2014, o 22:20 ]
Post subject:  Re: Dlaczego na drogach giną ludzie.

Mati91 wrote:
jak słyszę teksty to tylko jedno piwko, albo 2 kieliszki to mnie rozbraja.

Powinna być konfiskata i następnie licytacja samochodu na rzecz skarbu państwa to się odechce chlania a i będzie można wyrwać dobre auto okazyjnie.

Author:  bombel201 [ 6 Jan 2014, o 23:07 ]
Post subject:  Re: Dlaczego na drogach giną ludzie.

według mnie zabicie pieszego powinno być karane 25 lat odsiadki i odrazu luźniej będzie na drogach ;)

Author:  pawelooss [ 6 Jan 2014, o 23:38 ]
Post subject:  Re: Dlaczego na drogach giną ludzie.

bombel201 wrote:
według mnie zabicie pieszego powinno być karane 25 lat odsiadki i odrazu luźniej będzie na drogach ;)

No i wtedy można byłoby znieść to badanie trzeźwości i przejść z prewencji na represję. Przecież człowiek, który np. nie spał w nocy może jeździć gorzej od tego, który się coś tam napił. A tego nie ma jak przetestować żadnym miernikiem.

Page 1 of 1 All times are UTC + 1 hour [ DST ]
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/