BlackJaku, sam chciałem założyć taki temat. Wybieram się w tym roku po raz pierwszy, później nie będzie już tak wzniosłych okazji. Dodatkowo będę się usilnie starł zahaczyć o Malbork, bo to przecież niedaleko.
I jak wygląda inscenizacja? Przybliżysz jakieś szczegóły? Oraz czy w ogóle fajnie jest? Trochę śmieszne dla mnie jest to, że w tym roku odbędzie się... 2 dni po terminie. Ale przynajmniej słońce ma prażyć, jak 600 lat temu.
pawelooss nie będę Ci zdradzał szczegółów jak i Innym bo samemu nie chciałem, żeby mi mówili. Powiem tylko tyle, że nawet spox to wygląda i warto zobaczyć, jak byłem 4 lata temu to chyba był najlepszy raz iż nie było tak ciepło, ale i przygotowanie było świetne Najlepiej przyjechać wcześniej iż jest dużoooooooooo korków na drodze Ja miałem i mam dobrze ze względu na to, że mieszkam 12 km od Grunwaldu Mogę dodać tylko tyle, że Polacy wygrają
Radzę Ci jechać do Malborka bo tam też jest fajnie Najlepiej dla Mnie było na wieży: widoczek.... miodzio
Jak będziesz w Grunwaldzie radzę Ci też zahaczyć o Olsztyn iż uważam, że warto zobaczyć zamek i miejsce Kopernika, gdzie przebywał.
Ja mieszkam w Stawigudzie jest to między Grunwaldem a Olsztynem czyli blisko wszędzie
Last edited by BlackJaku on 12 Jul 2010, o 19:58, edited 1 time in total.
Hmmm.... z Ostródy to nie wiem czy jakieś autobusy będą ale raczej tak. Ja raz szedłem na piechotę ale się nie opłaca bardzo dłłłłłuuuuuugo się idzie. Zazwyczaj samochodem się jeździło.
Najlepiej to się z kimś dogadać żeby jechać całą "paczką" i samochodem albo nawet rowerem można tylko, że długo
Moi znajomi rok temu pojechali dzień wcześniej i namiot rozbili i spali noc, żeby następnego dnia nie stać w korkach i mieli blisko
@Nie wiem, czy jak chce, tylko jakie ma możliwości. A dziś było to przemówienie kiepsko zorganizowane, przesunęli o godzinę wcześniej nikogo nie informując. Ale na szczęście udało mi się mimo to być z 3 m koło prezydenta Komorowskiego.
Pobudka o piątej. Już od siódmej korki, ale PKS skrzętnie podjedża bliżej pól, niż znajdowałby się jego zwykły przystanek. Na miejscu czas na śniadanie na schodach koło pomników na wzgórzu. Mimo jego dość zjadliwej konsystencji przy już rannym upale wszystek zamienia się w jedną papkę, którą trzeba dopijać. Sprawdzenie, że muzeum będzie otwarte dopiero o dziesiątej i błąkanie się po polach w poszukiwaniu miejsca, z którego się przyszło, a gdzie znajdowała się kulturalna toaleta. Rzucenie się ludzi na drzwi muzeum, aż o mało nie pękły; zwiedzenie ekspozycji. Kolejne błąkanie się po polach, poczta, kupowanie pierdołów (czyt. pamiątek) - mnie najbardziej rozwaliły królewskie wuwuzele do dopingowania naszych. Natknięcie się na Miasteczko Korwina-Mikke ( ), posłuchanie paru bredni o jego aktualnej walce ku obaleniu socjalizmu w RP (sic! chyba machnął się parę lat ), o monarchii oświeconej, o kobietach w domach, a nie w polityce i o samosądach. Przejście dalej, dogorywanie w nieludzkim skwerze, poszukiwania skrawka cienia. Picie naprawdę hektolitrów wszelkich wód dość dobrze zastępujących głód obiadu, który swoją drogą prawie niepodobnością było dostać w miarę strawnej formie, od której można by się z tego wszystkiego nie pochorować.
[ Dodano: 17 lip 2010, o 21:13 ] Do bitwy ludzie roztawiali się na polach. Przed rozpoczęciem komenda: "wszyscy siadamy i składamy parasole, by nie zasłaniać". Oczywiście ludzie to chamy i część z nich, akurat w moim sektorze, spocząć nie chciała. Na szczęście udało się trochę cofnąć na sam tył i tam bez problemu stanąć, by mieć fantastyczny widok na całą dolinkę. Sama bitwa była przerywana brawami dla tych, którzy zdecydowali się uszanować (może ze strachu?) będących za nimi, gdyż niereformowalnych zaczęto obrzucać butelkami. Jednak jedna kobieta z upiorem maniaka i fakersem stała przez większość bitwy doputy, dopóki jeden rosły facet nie wytrzymał i stanął bezczelnie przed nią, dzięki czemu w końcu zmusił ją do przejścia gdzieś indziej,, za co dostał najgromkszy aplauz i komentarze: "będziesz na jutubie". Tak więc pola grunwaldzkie były dziś gratką nie tylko dla pasjonatów historii (świetny pokaz), ale sporą frajdę mieli także miłośnicy sportu, dobrej akcji i komedii.
[ Dodano: 17 lip 2010, o 21:42 ] Po skończonej bitwie tłumy ruszyły do aut, a ja szukać swoich PKS-ów, które miały wyjeżdżać o "spontanicznej" godzinie, "sukcesywnie po zakończeniu uroczystości". Skończyło się na tym, że nikt nigdzie nie pojechał, gdyż mimo nakazanej jednokierunkowości drogi powstał 10 lub więcej km korek. Zostałem więc niedaleko drogi, by czekać przy okazji na zaplanowany pokaz samolotów, który okazał się "aż" jednokrotnym przelotem i okrążeniem pięciu maszyn o kolorowych spalinach. Po zaopatrzeniu się w dodatkowe picie nie pozostawało nic innego jak pakować się... z buta. Po przemęczeniu kilkunastu kilometrów i dotarciu do sąsiedniego Frygnowa dało się ujrzeć pobojowisko, a nie sklepy, które zrobiły sobie w 2h miesięczny obrót. Na szczęście tam ruch już na tyle się rozrzedził, że można było zamówić Taxi.
[ Dodano: 17 lip 2010, o 21:48 ] Dość wrażeń na dziś. Na plus idzie wyjątkowego rodzaju atrakcja, ale jest sporo niedogodności z powodu braku infrastruktury i ogólnej dezinformacji organizatorów (czemu dałem upust w prowadzonej ankiecie). Ogólnie polecam dla wszystkich motocyklistów lub namiotowców, ja mam dosyć na 5 lat. Ale było warto.
[ Dodano: 25 lip 2010, o 14:13 ] Poprawka: namiotowcy i ludzie, którzy widząc powstałe korki postanowali wyjechać dzień później, mocno się rozczarowali, albowiem już w nocy spadł obfity deszcz, który skutecznie nawodnił glinianą tam ziemię.
Jak to? Nikt więcej tam nie był? Lub też nie ma komentarzy? A może ktoś wie, czy w TV leciała jakaś profesjonalna transmisja, bo chętnie bym sobie to widowisko jeszcze raz pooglądał, tym razem okiem kamer (płytę tam na miejscu jakąś dorwałem, ale takich materiałów chyba na niej nie będzie).
Historia chyba wraca do łask przy takich inscenizacjach, bo będąc w Malborku dowiedziałem się, że tam znów zaplanowali kolejne dot. oblężenia zamku (na dziś i 2 poprzednie noce). A w Gdańsku zacznie się niedługo 750. Jarmark Dominikański.
Wg relacji teraz na Grunwaldzie (pewnie po różnych zeszłorocznych przygodach) było nawet trzykroć mniej luda.
Za to w te wakacje wybrałem się obejrzeć inscenizację oblężenia twierdzy Marienburg, czym dopełniłem historię z 1410.
Fajnie było, nocna rekonstrukcja (ze Strasburgerem ) wyszła super, a sztuczne ognie jak na Sylwestra. Tylko ta malborska pogoda popsuła trochę resztę dni i nie mogłem pójść zobaczyć pokazu jeszcze raz, dla odmiany na darmowych miejscach.