W Stanach Zjednoczonych rusza Copyright Alert System. Ma on edukować internautów w zakresie prawa autorskiego poprzez system ostrzeżeń, gdy ściągają oni nielegalne pliki.
System CAS miał wejść w życie już w lipcu ubiegłego roku. Jednak opór dostawców internetu oraz przejście przez Amerykę huraganu "Sandy" opóźniło jego wprowadzenie. Wczoraj na oficjalnej stronie projektu pojawiło się oświadczenie o jego starcie.
Organizacja Center for Copyright Information zarządzająca systemem twierdzi, że ma on na celu edukowanie internautów w zakresie poszanowania praw autorskich, nie zaś karanie ich. Z tego powodu system w pierwszej kolejności edukuje użytkownika, ostrzegając go o naruszaniu przez niego praw autorskich. Dopiero po sześciu zignorowanych ostrzeżeniach operator może zmniejszyć prędkość łącza internetowego lub wyświetlić użytkownikowi materiały edukacyjne przed połączeniem się z siecią.
Copyright Alert System polega na współdziałaniu operatorów łącz internetowych z organizacjami zarządzającymi prawami autorskimi, które będą monitorować sieci P2P. W praktyce organizacje zajmujące się zarządzaniem prawami autorskimi mają informować operatorów łącz internetowych o potencjalnym naruszeniu praw autorskich. Operatorzy z kolei mają informować użytkownika o naruszeniu prawa, informując jednocześnie o możliwościach legalnego pobierania plików. System ma również mieć prostą ścieżkę odwołania się od decyzji, tak by ostrzeżenia otrzymywali rzeczywiści piraci.
Działanie systemu nie byłoby możliwe, gdyby nie współpraca amerykańskich dostawców internetu. Do projektu włączyli się AT&T, Verizon, Time Warner, Cablevision i Comcast. Mają oni także edukować użytkowników w kwestii legalności wykorzystywania ich łącza. Nie zawsze bowiem jest tak, że właściciel sieci jest jednocześnie winnym naruszania praw autorskich.
Media w Stanach zwracają uwagę, że w tej formie system jest zbyt prosty do obejścia. W związku z tym, że dane o piratach są namierzane na podstawie IP przez samych twórców, wystarczy zatem korzystać z proxy czy serwera VPN, by omijać system. Pod znakiem zapytania staje także istnienie publicznie dostępnych hotspotów, na przykład w kawiarniach, które również mogą być wykorzystywane do ściągania nielegalnych plików. Zdaniem Center for Copyright Information takie obawy są bezpodstawne.
wyborcza.biz