
7 października 2003 roku firma Nokia zaprezentowała model N-Gage, który miał całkowicie zrewolucjonizować rynek mobilny. Od tego momentu minęło już 10 lat, a pomysł wprowadzony przez Nokię wciąż nie może się przyjąć.
"Dzisiejszej nocy będzie wiele zmęczonych kciuków! Po miesiącach oczekiwań i emocji, teraz możecie wejść do sklepu i rozpocząć granie przeciw każdemu, wszędzie. Platforma Nokia N-Gage otwiera przed ludźmi na całym świecie nowe, niesamowite możliwości mobilnego grania."
Tymi słowami Ilkka Raiskinen (ówczesny Senior Vice President, Entertainment and Media, Nokia Mobile Phones) 10 lat temu zapowiedział oficjalnie model Nokia N-Gage. Pierwszego smartfona dla graczy, który odznaczał się specjalnie zaprojektowaną konstrukcją z dedykowanymi przyciskami. Wraz z opartym na Symbianie 6.1 użytkownicy dostali mobilne hity, jak: NCAA Football 2004, Red Faction czy Tom Clancy’s Splinter Cell, które zostały przygotowane pod kątem nowego urządzenia. Nie zabrakło też funkcji N-Gage Arena, która pozwalała na rozgrywkę wieloosobową.

Ze względu na rosnące zainteresowanie konsolami przenośnymi (Gameboy) i telefonów komórkowych na początku XXI wieku, Nokia wiązała ogromne nadzieje z modelem N-Gage. Niestety dla Finów, rzeczywistość okazała się diametralnie różna od snutych w gabinetach planów. Konsola Finów mimo oferowania funkcji telefonicznych i obsługi symbianowych aplikacji, z kretesem przegrała rywalizację z GameBoy Advanced – stosunek sprzedaży to 100:1 na niekorzyść Nokii.

Firma oczywiście zasłaniała się wtedy liczbami (400 tys. sztuk w dwa tygodnie według Finów), co spotkało się ze sporą falą krytyki, gdyż odnosiły się one do modeli dostarczonych do sklepów, a nie realnie rozprowadzonych urządzeń. Tym bardziej, że rynkowe dane jasno wskazywały na bardzo słabą sprzedaż – 5000 N-Gage w Stanach i 800 sztuk w Wielkiej Brytanii. Powodami małej popularności były głównie wysoka cena na starcie (300 dolarów) i słaba baza gier, które dodatkowo nie były zbyt dobrze wyselekcjonowane.
Mimo że w kolejnych latach na konsolę pojawiło się sporo fajnych tytułów (kultowy Pocket Kingdom: Own the World czy Pathway to Glory, przygotowany przez samą Nokię), jej popularność zamiast rosnąć drastycznie malała. W zatrzymaniu tego trendu nie pomogła nowa generacje sprzętu (N-Gage QD). Nie pomogły też nowe i coraz lepsze gry. Do 2007 roku Finom udało sprzedać tylko 2 mln egzemplarzy N-Gage, co zmusiło ich do zmiany strategii związanej z platformą.

Nokia porzuciła próby robienia kolejnych konsol, a zamiast tego na części smartfonów od 2008 roku (pierwsze próby były już w 2007 roku) zagościła aplikacja N-Gage. Niestety i ten ruch się nie powiódł, a niedługo później fińska firma musiała pożegnać markę N-Gage. Rewelacyjny – szczególnie jak na tamte czasy – pomysł, który okazał się wielkim niewypałem.

Nie był to jednak koniec wprowadzenia na rynek smartfona-konsoli. Swoje 5 minut miała firma Sony Ericsson, która wprowadziła niezwykle interesującego smartfona Xperia PLAY. Jak na złość i ten sprzęt nie odniósł sukcesu. Na przeszkodzie stanęła bowiem wysoka cena oraz przeciętna specyfikacja techniczna, która okazała się niewystarczająca na potrzeby szybko rozwijające się systemu Google’a.

Do tematu konsoli przenośnej opartej na komórkowym systemie niedawno powróciła także Nvidia, która na tegorocznych targach CES zaprezentowała światu Shielda. Niestety, wiele wskazuje, że Nvidia Shield może podzielić los poprzedników. Oczywiście, wiele zależeć będzie od jego drugiej, bardziej dopracowanej i szerzej dostępnej generacji, ale na razie mało wskazuje, aby miała szanse na sukces.

Minęło już 10 lat od debiutu N-Gage i może wreszcie czas, aby producenci uświadomili sobie, że nie chcemy konsol-smartfonów? A może po prostu jeszcze nie pojawił się odpowiedni sprzęt? Patrząc na sprzedaż PS Vita i rosnące zainteresowanie potężnymi smartfonami odpowiedź nasuwa się sama…
komórkomania.pl