W kontekście systemu operacyjnego, który zastąpi Androida w sprzęcie Huaweia, najczęściej mówi się o platformie Hongmeng OS. Pod nazwą tą kryć ma się rozwiązanie oparte na AOSP (Android Open Source Project), które na globalnym rynku zadebiutuje jako Ark OS lub Oak OS.
Autorski system Huaweia rozwijany ma być już od 2012 roku, jako część większych działań producenta na wypadek odcięcia od amerykańskich rozwiązań, na co uwagę zwracał sam Ren Zhengfei. Raporty analityków wskazują, że platforma ta może zadebiutować jesienią 2019 roku, ale nie jest to jeszcze pewne.
Według najnowszych doniesień, Chińczycy mogą mieć w zanadrzu także alternatywny plan. Jest nim sięgnięcie po gotową platformę Aurora OS, która rozwijana jest w Rosji na bazie Sailfisha. Tak, platforma będąca duchowym spadkobiercą MeeGo nie umarła.
Sailfish to jedna z pamiątek po "starej dobrej Nokii"
Nokia przez długie lata rozwijała Symbiana jako platformę dla smartfonów, ale po premierze pierwszego iPhone'a i pojawieniu się Androida firma zaczęła dostrzegać ograniczenia starego systemu. Finowie zaczęli rozwijać więc nowy system Maemo 5, który trafił do Nokii N900.
Bazująca na Debianie dystrybucja Linuksa — w wyniku połączenia z Moblinem (Mobile Linux rozwijany m.in. przez Intela) - została później przekształcona w platformę MeeGo, która na rynek trafiła z Nokią N9.
Był to innowacyjny system, którego interfejs oparto na gestach, a do tego odznaczał się świetnie przygotowaną wielozadaniowością. Obiecujący projekt został porzucony przez Nokię w obliczu rozpoczęcia współpracy z Microsoftem. Jej efektem było wprowadzenie linii Lumia na mobilnym Windowsie, a całość zakończyła się przejęciem biznesu mobilnego Finów przez giganta z Redmond.
Idea stojąca za MeeGo nie umarła jednak. Zespół odpowiadający za system po odłączeniu się z szeregów giganta założył firmę Jolla, która już na samym starcie zapowiedziała, że stworzy duchowego następcę MeeGo o nazwie Sailfish OS.
Obiecujące początki Sailfisha
Jolla Mobile dość prężnie promowała nową platformę, dzięki czemu szybko wzbudziła ona spore zainteresowanie u entuzjastów mobilnego Linuksa. Finowie nie mogli wykorzystać oczywiście własności intelektualnej Nokii, ale Sailfish OS oparty został na projekcie Mer (MeeGo Reconstructed), a więc jądrze, które zawiera 80 proc. kodu MeeGo.
System Jolli został oficjalnie zapowiedziany w 2012 roku, a jego pierwsza wersja została udostępniona na początku 2013 roku. Finowie już wtedy zdradzili wiele szczegółów dotyczących platformy:
rozbudowana wielozadaniowość;
duże możliwości personalizacji;
mocne zabezpieczenia (troska o prywatność);
interfejs oparty na obsłudze za pomocą gestów;
obsługa aplikacji pisanych na Androida.
Uwagę początkowo przykuwał przede wszystkim nowy interfejs, który — jak w MeeGo — oparty został na kartach, a jego wyróżnikami była intuicyjna obsługa gestami i wygodny menedżer aplikacji. Finalna wersja Sailfisha (v1.0.0.5) na rynek trafiła 27 listopada 2013 roku pod nazwą kodową "Kaajanlampi", co było połączone z wprowadzeniem do sprzedaży pierwszego smartfonu Jolli.
Pierwszy Sailfish? Z dużej chmury mały deszcz
Część użytkowników już wtedy liczyła po cichu, że Sailfish okaże się alternatywą dla systemów gigantów, a smartfon Jolli będzie urządzeniem przełomowy. Niestety, szybko okazało się, że platformę ciężko nazwać w pełni dopracowaną. Sami Finowie klientów, którzy wydali na smartfon 400 euro, traktowali jak beta-testerów.
Jolla dalej rozwijała Sailfish OS i próbowała udoskonalić swoje smartfony, ale zainteresowanie nimi szybko opadło. Firma dała o sobie znać po raz kolejny na początku 2014 roku, gdy zapowiedziała wydania platformy na Nexusa 4 (i urządzenia Motoroli). Później zapowiedziany został również Sailfish Launcher na Androida.
Zapowiedzi — tradycyjnie — były obiecujące, ale i te rozwiązania okazały się niewypałami, przez co zainteresowanie projektem systematycznie malało. Nie przeszkodziło to jednak firmie w dalszym rozwijaniu Sailfisha. Dzięki temu w 2016 roku firma wróciła z jego wydaniem 2.0, które zadebiutowało na tablecie Jolli. System trafił też na model Jolla C, który przygotowano dla 1000 fanów Sailfisha.
Nie odniosło ono sukcesu, na zdominowanym przez Androida i iOS rynku, ale wraz z nim zmieniła się polityka fińskiej firmy. Jolla jasno wskazała, że cały czas chce rozwijać i licencjonować tę platformę innym firmom. Dość niespodziewanym partnerem okazał się rosyjski rząd.
Aurora OS, czyli Sailfish OS spodobał się Rosjanom
Rosyjskie władze, które od dłuższego czasu walczyły z dominującą pozycją amerykańskich systemów operacyjnych na rynku mobilnych, z dużym entuzjazmem podeszły do odświeżonego projektu Sailfish OS. Rosja pod koniec 2016 roku ogłosiła inwestycję w rozwój własnej platformy na bazie fińskiego systemu.
Putinowi bardzo spodobały się rozbudowane możliwości personalizacji platformy oraz zaawansowane zabezpieczenia, dzięki czemu możliwe było przygotowanie bezpiecznego OS-u dla członków rosyjskiego rządu oraz pracowników państwowych placówek. Tak powstał Aurora OS.
Platforma, która powstała na bazie Sailfish OS, została w pełni zintegrowana z popularnymi w Rosji rozwiązaniami, jak Yandex czy VKontakte, a jej użytkownicy dostali dostęp do większości aplikacji pisanych z myślą o Androidzie. Aurora OS wykorzystany ma byćna rosyjskim rynku, co może okazać się świetną reklamą dla Finów.
Sailfish OS po wielu latach może jednak okazać się alternatywą dla Androida
Jolla w ramach Sailfish Alliance cały czas rozwija autorską platformę open source, która 29 maja doczekała się już wersji 3.0 o nazwie kodowej Hossa. Firma jest stale otwarta na nowe partnerstwa. Do niedawna wydawało się, że wiele im to nie da, ale odcięcie Huaweia od rozwiązań amerykańskich firm mogło zwrócić oczy innych producentów z Państwa Środka na alternatywy dla Androida, który jest w rękach Google'a.
Sailfish jest obecnie całkiem dojrzałą platformą, którą nie tylko można szeroko personalizować, ale i obsługuje aplikacje pisane dla Androida. W niedalekiej przyszłości może więc okazać się on interesującą opcją dla wielu graczy — patrząc na zamieszanie dookoła Huaweia pozostałe firmy z Chin nie mogą mieć pewności, że w przyszłości również nie zostaną odcięte od amerykańskich rozwiązań.
Już teraz znajdzie się co najmniej kilka firm, które rozważają inwestycje w rozwiązania Jolli i ich dostosowanie do własnych potrzeb, by dysponować planem B na czarną godzinę.
Nie chodzi tylko o producentów smartfonów, jak Huawei. Nad szerokim wykorzystaniem platformy bardzo poważnie myślą również władze wielu krajów Ameryki Łacińskiej, które również chcą uniezależnić się od amerykańskich technologii.
Upór Finów, którzy mimo wielu niepowodzeń wciąż rozwijają Sailfish OS, może się wreszcie opłacić, i to w niedalekiej przyszłości.
Źródło: komórkomania.pl
Więcej:
- Code: Select all
Please Login or Register, to see this Content