Jeśli chodzi o ładowanie bezprzewodowe, to Xiaomi jest istnym liderem. Przez lata technologia ta kojarzyła się z powolnym uzupełnieniem energii w smartfonach. Chińska firma to jednak zmieniła, bijąc kolejne rekordy za pomocą ładowarek 20, 30, 40 i finalnie 50 W. Czyli znacznie więcej, niż wiele urządzeń potrafi zaoferować za pomocą kabla. Pojawiły się także dowody na technologię 67 i 80 W. I mimo że to robi gigantyczne wręcz wrażenie, to w świetle dzisiejszej premiery praktycznie nic nie znaczy. Xiaomi wprowadziło bowiem zupełnie nowy typ ładowania smartfona, który eliminuje wszystkie wady ładowarek bezprzewodowych. Nowe rozwiązanie nosi nazwę Xiaomi Mi Air Charge Technology.
Xiaomi Mi Air Charge
Nowa technologia to istny przełom. Pozwala ona na ładowanie wielu urządzeń jednocześnie bez używania kabli czy… podstawek ładujących. Wszystko dzięki niewielkiemu urządzeniu, które jest w stanie ładować smartfony na odległość. Można więc powiedzieć, że wizja Tesli właśnie się spełnia, chociaż w miniaturowej skali. Jak to działa? No cóż, jak dobrze wiemy, moc promieniowania spada o kwadrat odległości. Jednak zasada ta nie dotyczy skoncentrowanej wiązki energii. I właśnie z takiego rozwiązania korzysta Xiaomi. Mi Air Charge generuje wiązkę promieniowania fal milimetrowych, która jest wysyłana bezpośrednio do ładowanego urządzenia. Te są natomiast przekształcane w energię elektryczną, która ładuje urządzenie.
Wszystko dzięki pięciu antenom, których celem jest dokładna lokalizacja urządzenia kompatybilnego z tą technologią. Za formowanie wiązki energii odpowiadają natomiast 144 anteny emitujące fale milimetrowe. Oczywiście wymaga to obecności anten tego typu także w smartfonie. Jeden zestaw służy do generowania informacji o lokalizacji, a drugi do odbioru energii. Producent chwali się, że maksymalna moc tego rozwiązania to 5 W na urządzenie. Oczywiście jest to dość mało. Jednak skoro wystarczy sama obecność w pomieszczeniu, aby ładować smartfona, lub inne urządzenie, to nie powinno to stanowić problemu. Wraz z rozwojem technologii w przyszłości może to umożliwić całkowite wyeliminowanie kabli w wielu urządzeniach domowych.
Xiaomi Mi Air Charge – Potencjalne problemy
Zacznijmy od tego, że mowa tu o mocy maksymalnej 5 W. Co prawda przy skoncentrowanej wiązce prawo odwrotnych kwadratów nie obowiązuje. Wciąż jednak mamy do czynienia ze stratami wynikającymi z odległości. Wykorzystanie fal milimetrowych może natomiast oznaczać konieczność widoczności optycznej z urządzeniem. Smartfon w kieszeni skierowanej w stronę wieży ładującej nie powinien mieć z tym problemu. Jednak jeśli zostanie on umieszczony w przeciwnej i na drodze stanie noga, to o ładowaniu możemy już zapomnieć. Mogą się również pojawić głosy dotyczące potencjalnego wpływu na zdrowie tego rozwiązania. Oczywiście nie sieje ono promieniowania dookoła. Jednak człowiek zawsze może przejść przez wiązkę. Ta kwestia wymaga dokładnych badań, które będą miały miejsce przed dopuszczeniem urządzenia do sprzedaży.
Nie wiadomo także, czy fale te nie będą wpływały jakoś negatywnie na inne urządzenia, w tym medyczne jak rozrusznik serca. Ostatnią kwestią jest zasięg. Firma chwali się, że jest on duży. Nie podaje jednak dokładnego zasięgu. Warto podkreślić, że mowa tu o potencjalnych problemach i obawach związanych z nową technologią. Nie oznacza to wcale, że nowy produkt Xiaomi będzie w jakimkolwiek stopniu niebezpieczny. Jak już pisałem, to wymaga badań, które będą miały miejsce przed dopuszczeniem go do sprzedaży. Samo Xiaomi również nie mogłoby sobie pozwolić na wypuszczenie produktu zagrażającego życiu lub zdrowiu. Dlatego też firma niemalże na pewno również skupiła się na kwestiach bezpieczeństwa.
Źródło: android.com.pl